poniedziałek, 21 marca 2016

"Recenzja" Jedyna prawdziwa rzecz


Dramat obyczajowy z 1998 roku, opowiada o tym jak choroba jednego z rodziców i niechęci opieki drugiego zmienia życie dziecka o 180 stopni. Ellen, która na proźbę ojca opiekuje się matką, gdyż on sam nie chce. Jego zajęciem głównym były kochanki raczej studentki. Jego żona nie dopuszczała do myśli, że mógł ją zdradzić, gdyż go mocno kochała.
Ten film wzruszył mnie do łez. Pokochałam go od razu nie jak poprzedni film (musisz koniecznie zobaczyć i resztę też). Podobał mi się także ze względu na Meryl, w sumie dzięki jej znalazłam go. Mąż, nie doceniał tego co miał zrozumiał to gdy żona była u kresu swego życia. Wolał bowiem kochanki niż opiekę nad żoną w ostatnich chwilach. Niestety Kate w pewnym momencie nie chciała już przeszkadzać rodzinie ani mężowi i wzięła większą dawkę leku niż powinna (jednym słowem popełniła samobójstwo). 
Film daje takie ciepełko na serduszku, gdy się go ogląda. Pokazuje jak choroba może wywlec wszelkie brudy i poprawić relacje matka-córka. Momentami wzruszający (dla mnie całkiem), wspaniały oraz wyjątkowy. Dla niektórych może posiadać zbyt powolne tempo wydarzeń oraz oklepany, ale mi się to podoba. 
Reżyseria zajął się Carl Franklin, a scenariuszem Karen Croner. W roli Kate (matka/żona) Meryl Streep, córkę gra Renee Zellweger, a męża William Hurt.
amerykański trailer
 Pozdrawiam i zapraszam na seans~ Poszukiwaczka Filmów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz