niedziela, 2 kwietnia 2017

Recenzja "Szare Ogrody"


Dramat Biograficzny z 2009 roku.
Reżyseria: Michael Sucsy
Scenariusz: Patricia Rozema, Michael Sucsy


Edie Bouvier Beale (Jessica Lang) i Mała Edie (Drew Barrymore) żyją biednie w zrujnowanym domu na odludziu. Żyją w swoim świecie, nie zwracając uwagi na otoczenie. Ich sytuacją interesują się lokalne media, które natarczywie przyjeżdżają do kobiet przeprowadzać wywiady. Kuzynki opowiadają o swoim ekstrawaganckim życiu pełnym niepozytywnych emocji. Uzależnione od siebie nawzajem nigdy nie pozwoliły sobie godnie żyć. Są krewnymi Jackie Kennedy, która postanawia pomóc im w zmianie ich położenia. (opis z filmweb'u)
Miałam ostatnio ochotę obejrzeć jakiś film biograficzny, a najlepiej odwzorowany na jakimś starym dokumencie z tego gatunku. W tym celu przeszukałam całą bazę filmweb'u i znalazłam coś pod mój gust. Przeczytałam opis fabuły i wyszukałam sobie dwie główne bohaterki, by się z nimi zapoznać. Oglądając filmy biograficzne wolę się jednak trochę wcześniej zapoznać kim były dane postacie.
Film bardzo mi się podobał i moja lista aktorek, filmów do obejrzenia zwiększyła się. Fabuła bardzo ciekawa, ale nie tylko dlatego warto obejrzeć ten film. Aktorski popis Drew Barrymore i Jessiki Lange daje dużo satysfakcji. Obejrzałam tylko fragmenty prawdziwego dokumentu dla porównania, bo nie mogłam znaleźć całości po polsku (mój poziom angielskiego idzie w górę, wiec niedługo nie będę potrzebowała szukać wersji z językiem polskim) i gestykulacja aktorek perfekcyjne ukazała oryginalne postacie, a wisienki na torcie dodaje charakteryzacja. Trochę jak było z rolą Meryl Streep jako Margaret Thatcher odwzorowała wspaniale panią premier, jeśli chodzi o gesty i mowę. Jak komuś się nie spodoba sam film to może one chociaż w jakimś stopniu go uratują. Ukazane sceny nagrywania bohaterek do dokumentu, także są bardzo przybliżone do oryginału.
Reżyser wspaniale wszystko odwzorował to coś wspaniałego, ukazał na nowo ich życie i nie pozwolił nam zapomnieć o tych dwóch gwiazdkach na niebie, które są dwiema z miliarda. Z tego wszystkiego emanowała radość. Obie nie spełnione kobiety były wieczne uśmiechnięte. Miło mi się to oglądało. Według mnie żyły tym co jest teraz nie oglądając się za siebie (może nie do końca tak było).

Znalazłam coś czego mi w filmie brakowało, a chodzi mi o motyw muzyczny, który by towarzyszył mu i nadawał klimatu. Była tam jedna piosenka ciągle śpiewana i grana, która nadal mi się nuci.
Jest to historia uzależnionych od siebie kobiet, ale także kochających się nawzajem. Matka nigdy nie czująca się staro i córka, która była na każdą jej prośbę. Duża Edie zaprzepaściła swoje małżeństwo, a Mała Edie nie potrafiła się ustatkować. Może jakby znalazła sobie męża jej historia potoczyła się inaczej...
9/10


~Pozdrawiam i polecam Poszukiwaczka Filmów od dziś ~Vero , która czuje że ta recenzja jest kiepska :*





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz